Niespełna miesiąc temu objął stanowisko dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Długołęce. Jak sam twierdzi, cały czas poznaje nowe środowisko, ale nie jest ono mu obce. O swojej dotychczasowej pracy zawodowej, planach na przyszłość i nie tylko, opowiada Paweł Kamiński.
15 listopada objął pan funkcję dyrektora w miejscowym GOK-u. Zadomowił się już pan w naszej gminie?
– Na razie jestem w trakcie poznawania nowego miejsca pracy, porządkowania spraw organizacyjnych i weryfikacji zgromadzonej dokumentacji. Muszę jednak podkreślić, że powołanie mojej osoby na dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Długołęce jest dla mnie wyróżnieniem. Jest to również dowód na to, że władze gminy stawiają na fachowość i doświadczenie, stąd bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że wygrałem konkurs na to stanowisko.
Proszę przybliżyć czytelnikom swoją osobę.
– Od niedawna mieszkam we Wrocławiu, choć przez niemal całe swoje życie pracowałem w gminie Bogatynia i powiecie zgorzeleckim. Przez ostatnie 5 lat byłem dyrektorem Domu Kultury w Zawidowie. Pracowałem również jako dziennikarz „Gazety Wrocławskiej” i redaktor naczelny regionalnego tygodnika, a przez 7 lat pełniłem funkcję rzecznika prasowego urzędu miasta i gminy w Bogatyni.
Jakie ma pan pomysły na funkcjonowanie GOK-u?
– Gmina Długołęka jest specyficznym miejscem, gdyż to aż 41 miejscowości. Co za tym idzie, drzemie w niej ogromny potencjał, a jeśli dodamy do tego fakt, że jest bardzo sprawnie zarządzana, okaże się, że punkt wyjścia jest całkiem niezły. Nie znaczy to, że jest niewiele do zrobienia. W perspektywie kilku tygodni przygotuję konkretną koncepcję rozwoju i funkcjonowania GOK-u, do czego jestem też zobligowany przez panią wójt. Jakie są moje pierwsze wnioski? Uważam, że celem strategicznym powinno być przejęcie przez GOK – w perspektywie kilkuletniej – roli głównego kreatora kultury i organizatora wydarzeń w gminie. Chciałbym również znaleźć sposób na poprawę dostępności do oferty kulturalnej dla mieszkańców gminy, w szczególności tych miejscowości, w których nie funkcjonują świetlice. Dziś dysponujemy czterema świetlicami i trzeba się zastanowić, czy rozbudować ich sieć, czy użyć innych zabiegów, by wyjść do mieszkańców już z konkretną propozycją. To jest jednak poważne zadanie, nad którym trzeba się zastanowić w szerszym gronie. Trzecia priorytetowa kwestia, to infrastruktura naszych obiektów. Uważam, że trzeba stworzyć chociażby namiastkę miejsca, w którym będzie można organizować wydarzenia kulturalne i widowiska na profesjonalnym poziomie. Pierwsze skojarzenie mam z Bykowem, który dysponuje dużą salą i myślę, że tam można stworzyć takie centrum. Myślę także o doposażeniu świetlic.
Infrastruktura to jedno, a ma pan pomysł, jak zachęcić mieszkańców do korzystania z usług GOK-u?
– Przeprowadziłem już kilka rozmów z animatorami pracującymi w poszczególnych świetlicach i jestem przekonany, że wypracujemy wspólną koncepcję pracy. W gminie Długołęka jest sporo do zrobienia, a my – jako GOK – jesteśmy po to, by odpowiadać na potrzeby lokalnej społeczności, ale żeby to zrobić, trzeba dokładnie zdiagnozować te potrzeby. To wymaga pracy i znajomości środowiska, a być może przeprowadzenia nawet jakiegoś badania. Wiem, że w niektórych miejscowościach brakuje miejsc dla dzieci i dorosłych, którzy chcieliby sensownie zagospodarować swój czas wolny. Musimy im to umożliwić.
W Zawidowie świetnie sprawdził się pomysł na profil Ośrodka Kultury utworzony na facebooku. Czy obecne kanały informacji prowadzone przez GOK – facebook i strona internetowa – zamierza pan dalej wykorzystywać w kontakcie z mieszkańcami?
– Oczywiście, ale rewolucji w tej kwestii nie będzie. Będą za to zmiany, które powinny bardziej podkreślić obecność GOK-u z Długołęki w social mediach. Zarówno strona internetowa naszej instytucji, jak i profil na Facebooku zostaną urozmaicone tekstowo. Oprócz samych zapowiedzi imprez muszą się pojawiać także bieżące informacje. Musimy popracować nad tym, by więcej osób niż do tej pory, interesowało się GOK-iem.
Pani wójt – Iwona Agnieszka Łebek – to niezwykle wymagająca osoba. Spotkał się pan już z nową szefową, by ustalić plan zadań?
– Tak. Rozmawialiśmy dość długo i co najważniejsze rzeczowo. Wiem, jakie są wymagania pani wójt i wiem też, co mam robić.
Kalendarium imprez gminnych jest dość napięte. Zamierza pan coś w tej kwestii zmienić, dodać swoje propozycje, może kilka odrzucić?
– Nie przyszedłem tutaj na pewno po to, by przeprowadzać rewolucje. Imprezy muszą być dobierane skrupulatnie, poparte są przecież potrzebami lokalnymi. Muszę poznać specyfikę tej gminy i potrzeby mieszkańców. Mam swoje pomysły, ale przecież nie zacznę pracy o ustalania kalendarza, czy wprowadzania w nim zmian. Na to jest za wcześnie. Zaproponujemy, wraz zespołem GOK-u, coś nowego, ale nie teraz.
A co teraz?
– W pierwszej kolejności sprawy czysto organizacyjne. Muszę zapanować – jak już wcześniej wspomniałem – nad wszystkimi dokumentami, wprowadzić też pewne regulacje oraz rozwiązania, które uważam za słuszne, bądź które wynikają z przepisów prawnych. Potem zamierzam popracować nad zespołem i przede wszystkim z zespołem. Chcę żebyśmy lepiej się komunikowali, żebyśmy ze sobą rozmawiali i wspólnie rozwiązywali wszelkie problemy. Ten zespół musi być zgrany i sprawny. W międzyczasie przyjdzie czas na konkretne działania.
Rozmawiali
Paweł Kościółek i Adrian Walczyk
wydział promocji gminy