Pierwszy publiczny żłobek w Długołęce ma już dyrektora. Została nią Kamila Stańko – mama trójki dzieci, z pedagogicznym wykształceniem oraz z olbrzymim zapałem do pracy z maluchami. Jaką ma wizję funkcjonowania placówki oraz jakie standardy będzie chciała w niej wprowadzić pyta Adrian Walczyk.
Jakie ma Pani doświadczenie w pracy z małymi dziećmi?
Dzieci są bardzo bliskie mojemu sercu. Zawsze marzyłam o otwarciu własnego żłobka lub prywatnego przedszkola i przy każdej nadarzającej się okazji szukałam właściwego miejsca pod działalność. Kiedy zostałam mamą drugi raz martwiłam się, z jednej strony o pracę, a przede wszystkim kto zostanie z dzieckiem, jak wrócę po urlopie macierzyńskim. Wówczas postanowiłam zrealizować swoje plany i otworzyłam w Mirkowie „Klub malucha”. Przez cztery lata udało mi się zdobyć zaufanie rodziców i pokazać, że poza pedagogicznym wykształceniem i nabytą wiedzą teoretyczną, umiem ją również wcielić w życie. Bardzo łatwo zdobywam zaufanie maluchów, dzięki czemu rodzice są spokojniejsi.
Teraz jest Pani dyrektorem pierwszego publicznego żłobka w Długołęce. Jaką ma Pani wizję funkcjonowania placówki?
Moim głównym założeniem jest złamanie stereotypów na temat placówek publicznych, jako tych, gdzie opieka dalece odbiega od najwyższych standardów. Chcę to zmienić i dać możliwość skorzystania z usług na najwyższym poziomie wszystkim mieszkańcom. Rodzice oddający maleństwo do żłobka muszą się czuć komfortowo, dlatego bardzo ważne jest nawiązanie z nimi dobrych relacji poprzez życzliwość oraz otwartość na ich potrzeby. Prowadząc „Klub malucha” bardzo często spotykałam się z opiniami, że lepiej za dodatkową opłatą oddać dziecko do prywatnego żłobka czy przedszkola, niż do placówek publicznych. Moim zadaniem jest zmiana takiego nastawienia, a zaplecze techniczne oraz sam budynek żłobka w Długołęce pomogą mi w tym. Teraz jeszcze muszę skompletować odpowiednią kadrę, składającą się z wykwalifikowanych pracowników.
Czy o przyjęciu pracownika będzie decydować przede wszystkim papier?
Oczywiście doświadczenie w pracy z dziećmi jest głównym kryterium zatrudnienia, ale decydujący wpływ będzie miała sama rozmowa z kandydatami. Mam wrodzoną intuicję do rozpoznawania kto nadaje się do pracy z maluchami. Wystarczą pierwsze trzy minuty rozmowy. W sumie zatrudnimy ośmiu opiekunów oraz pielęgniarkę. Termin przyjmowania zgłoszeń mija w sierpniu.
Z tego co wiem w czasach studenckich była Pani bardzo związana ze sportem oraz sztuką. Czy w jakiś sposób przełoży się to na zajęcia ze starszymi dziećmi w żłobku. Zajęcia ruchowe na świeżym powietrzu albo malowanie?
Tak, rzeczywiście będąc na studiach bardzo wiele czasu poświęcałam zajęciom fizycznym – głównie jazda konna i taniec. Jednak od czasu, kiedy zostałam mamą, jedynym wysiłkiem ruchowym jest bieganie za maluchami (śmiech). Kwestię doboru zajęć dla dzieci będę chciała omówić z rodzicami. To oni będą dla mnie głównym źródłem informacji o maluchach, a opieka nad nimi nie może być do końca dyktowana moimi pomysłami, ale również ich zaleceniami. Zajęcia manualne są jak najbardziej wskazane, ponieważ rozwija to wyobraźnię dziecka. Mówiąc o sporcie, w grę wchodzą zajęcia na świeżym powietrzu, które jest bardzo potrzebne do sprawnego funkcjonowania organizmu.
Czy planuje Pani jakieś spotkanie z rodzicami przed otwarciem placówki?
Oczywiście, spotkanie odbędzie się 5 sierpnia w urzędzie gminy, na którym omówimy sobie zasady funkcjonowania żłobka, sformalizujemy kilka spraw i to, co jest dla mnie bardzo ważne – wreszcie się poznamy.
Rozmawiał Adrian Walczyk